Oglądając wczorajszą debatę prezydencką odchodzący prezydent stwierdzić raczył, komentując problem osób, które zaciągnęły kredyty denominowane lub indeksowane do franka szwajcarskiego, że każdy zaciąga kredyt na własne ryzyko. Gdybym wcześniej już nie opisał fenomenu banków w Polsce (http://wdolnymslasku.pl/blogi/blog-pro-futuris/145-bankowe-kasyno), które bardziej przypominają kasyna, niż instytucje zarządzające ryzykiem i chroniące przed nim i siebie i klientów (kredytobiorców i depozytariuszy), wówczas takie oświadczenie zdumiałoby mnie niepomiernie. Pan prezydent odpowiadając bowiem na potrzebę milionów młodych (i nie tylko młodych) ludzi w Polsce proponuje im zamiast głoszonego wszem i wobec „bezpieczeństwa” i „pewności” – ryzyko i niepewność. Ryzyko mierzone apetytem akcjonariuszy wielkich i mniejszych banków. Ryzyko wpisane w każdą umowę kredytową i zabezpieczone po stronie banku stronami zapisów i klauzul, których jedynym celem jest całkowite, bezwzględne i dożywotnie uzależnienie klienta od „widzimisię” pożyczkodawcy. Niepewność mierzoną rynkową koniunkturą, którą prezydent sam pośrednio wraz z rządem tworzy (na przykład podsycając awanturę na Ukrainie i przygotowując nas do wojny). Ryzyko i niepewność stały się synonimem tego kraju, w którym nie tylko wejście do banku oznacza dla klienta – obywatela – straty niemal od progu. Przekroczenie progu szpitala, urzędu, sądu, a nawet zwykłe otwarcie działalności gospodarczej to dzisiaj w Polsce akt odwagi i desperacji. Chorując nie wiemy, czy trafimy na dobrego lekarza, czy na osobę nonszalancką, niedouczoną, czy aktualnie w stanie depresji. Czy szpital ma kontrakt na tę akurat chorobę, na którą chorujemy, czy też już, albo jeszcze nie. Czy będzie nas stać na lekarstwa, czy będziemy umierali, wegetując. Idąc do urzędu nie wiemy, co nowego przygotował nam pan minister X od skarbu, czy gospodarki. W sądzie drżymy, czy sędzia miał czas na analizę dokumentów (bo ma przecież setki innych obowiązków, na przykład szkolenie urzędników) i czy jego postrzeganie świata i rzeczywistości nie zatrzymało się aby w momencie skończenia aplikacji (vide pani sędzia, która w mojej sprawie orzekła, że posiadam ponadprzeciętną wiedzę ekonomiczną, więc jak 2007 roku podpisywałem 11 stron umowy z bankiem, to na pewno w 15 minut wszystko zrozumiałem i przewidziałem, włącznie ze złą wolą bankierów; a bank to przecież instytucja zaufania publicznego, więc po co podważać jego stwierdzenia i dokumenty, po co biegłych powoływać!). Otwarcie działalności gospodarczej to już natomiast wyższa szkoła jazdy ryzyka, na którą stać coraz mniej osób, pomimo coraz liczniejszych zachęt ze strony niemniej od banków chciwego i bezwzględnego Państwa. Otwierając dzisiaj działalność gospodarczą trzeba się liczyć nie tylko z niepewnością popytu i podaży. Z niepewnością przepisów. Z ryzykiem bankowym. Z niepewnością pokoju w naszym kącie Europy. Trzeba się też liczyć z brakiem jakiegokolwiek wsparcia Państwa, urzędów, czy sędziów. Trzeba się liczyć z bankructwem. Tak, Panie Prezydencie, życie to jest ryzyko! Ale ryzyko to można ograniczać. Można chronić obywateli przed cwaniactwem i chciwością bankierów tworząc mądre przepisy i dając środki odpowiednim instytucjom, by powstrzymywały je przed przestępstwami. Można zmusić urzędników, sędziów i lekarzy do solidnej pracy – podnosząc im wynagrodzenia, motywując ich pozytywnie, a nie negatywnie. Można… . Ale Pana to nie interesuje! Należy Pan do nielicznej grupy sytych i zadowolonych, którzy nie cierpią z powodu biedy, czy niepewności. Pana wizja Polski jest ograniczona do zaklętego kręgu „dobrobytu”, mieszczącego się między ulicą Woronicza w Warszawie, a pułkownika Dąbka w Krakowie. Dobrze zatem, że pana partyjni koledzy już myślą o tym, jak można ograniczyć lub zawiesić władzę tak ograniczonego prezydenta. Bo gdyby jakimś cudem znowu Pan wygrał, to rzeczywiście w trybie najpilniejszym należy w tym kraju wprowadzić zupelnie nową, gdzie indziej prawie nieznaną instytucję – Prezydenta Obywateli z ograniczoną odpowiedzialnością. W skrócie – P.O. z o.o.
Tomasz Sadlik
prezes Stowarzyszenia „Pro Futuris”
facebook Pro Futuris – strona http://www.profuturis.eu