Wiersz Romualda Drohomireckiego “Wołyń” recytuje Alicja Kondraciuk


[adrotate group=”9″]

WOŁYŃ

DZIŚ, CZASEM DUMAM NAD MOIM WOŁYNIEM

O SASANKACH ZBIERANYCH W LESIE NA WIOSNE

DERAŻNEM, STEPANIEM, WIERZBAMI NAD HORYNIEM.

TU WCZESNE DZIECIŃSTWO BYŁO RADOSNE

AŻ NAGLE WOJA. JAK GROM Z JASNEGO NIEBA

WSZYSTKO SIĘ ZAWALIŁO I ZABRAKŁO CHLEBA

W RÓWNEM, KOSTOPOLU, KLEWANIU, OŁYCE

A NIE DAWNO NA TYCH POLACH ZBIERANO PSZENICĘ.

PIEŃKACH PENDYKACH, JAMIŃCU I HRADACH.

STYDYNIU, BUTEJKACH. O BANDYCKICH NAPADACH.

O HUCIE STPAŃSKIEJ. GDY POLAKÓW MORDOWALI.

I O UKRAIŃCACH CO ŻYCIE POLAKOM RATOWALI.

O SARNACH, ANTONÓWCE, JANOWEJ DOLINIE,

CO Z KOPALNI BAZALTU OD DAWNYCH LAT SŁYNIE.

O DWORCU, BORKU, RAFAŁÓWCE I KAZIMIERCE,

TO ŁZY Z OCZU MYCH PŁYNĄ I ŚCISKA SIĘ SERCE.

WRACAJĄ DO MNIE TAMTE, SMUTNE WSPOMNIENIA.

WOŁYŃ TO MORDY, KREW I CIERPIENIA.

TRAGICZNE LOSY, UCIECZKI W UDRĘCE.

PRZEŻYTE O GŁODZIE W STRACHU, I MĘCE.

DZIŚ GDY PIELGRZYMA DROGĄ, W TĘ STRONĘ,

ODWIEDZAM MIEJSCA KRZYŻAMI ZNACZONE.

PRZENIKAM MYŚLAMI NIEDOLĘ I TRWOGI.

POKORNIE PRZED KRZYŻAMI UGINAJĄ SIĘ NOGI.

BY CHOĆ NA CHWILĘ KLĘKNĄĆ, NA KOLANA.

BO CZUJĘ,- ŻE TO MOJA, ZIEMIA UKOCHANA;

PO DESZCZU W KAŁUŻACH, BIEGAŁEM TU BOSY.

ZBOŻA ZIARNEM SYPAŁY, GDY DOJRZAŁY KŁOSY.

TU PROCH PRADZIADÓW OD WIEKÓW SPOCZYWA

TU ORALI SWE ZAGONY, TU ZBIERALI ŻNIWA

CHOCIAŻ OHYDNA ZBRODNIA WOŁYŃ OKRYŁA

TA ZIEMIA OD ZAWSZE – MATKĄ MOJĄ! BYŁA

DZIŚ CHCIAŁ BYM NAD NIĄ LOTEM SOKOŁA

WZBIĆ SIĘ POD NIEBO ROZEWRZEĆ RAMIONA

BY MNIE USŁYSZAŁA JAK GŁOŚNO ZAWOŁAM

KRWAWA I UMĘCZONA BĄDŹ POZDROWIONA!

BĄDŹ POZDROWIONA! ! !

MIMO ŻE SERCE GORYCZĄ PRZEPEŁNIONE

SZUKA SPOSOBU DO PRZEBACZENIA I ZGODY

I TĘSKNI SPOGLĄDAJĄC NA WOŁYŃSKĄ STRONĘ

BY OD NOWA POJEDNAĆ, NASZE BRATNIE NARODY

LECZ JEDYNA TYLKO DROGA JEST – NA WYBACZENIE

OD TYCH CO ZAWINILI, MUSI BYĆ PRZEPROSZENIE.

ROMUALD DROHOMIRECKI

Facebook Comments

Related posts