Władysława Onuchowska – cykl spotkań kresowych w Bystrzycy Kłodzkiej cz 3


[adrotate group=”9″]

Wdniach 17-18 marca 2012 roku w Muzeum Filumenistycznym w Bystrzycy Kłodzkiej odbył się cykl spotkań z kresowiakami p.t. „Szlakiem Wołyńskich Krzyży”.

17 marca cykl otworzyło spotkanie z Feliksem Trusiewiczem urodzonym w 1921 roku na Wołyniu, autorem licznych publikacji i książek o tematyce kresowej. Główne tytuły publikacji pana Feliksa to: Pokolenie, Duszohubka i Hawryłko. Pozycje te opowiadają o specyfice Wołynia z jego różnorodnością etniczną, kulturową, urzekającym folklorem i krajobrazem.
Wspomnienia Trusiewicza opowiadają także o tragicznych losach ludności polskiej prześladowanej przez okupantów sowieckich, później przez okupantów niemieckich, a następnie mordowanych przez UPA.

Następnym punktem programu była projekcja filmu Marka Czapli p.t. „Wołyńska historia opowiadana krzyżami”. Film opowiada o przygotowaniach do VII Pielgrzymki do Stepania i Huty Stepańskiej, które przeplatają opowiadania mieszkańców okolicznych miejscowości o wydarzeniach na Wołyniu w 1943 roku.

W kolejnym dniu spotkań w bystrzyckim Muzeum głos zabrali: Władysława Onuchowska z Wyrki oraz Aleksander Gutkowski z Siedliska,  a także prof. Henryk Słowiński. Cykl spotkań zakończył się projekcją filmu Marka Czapli „Szlakiem Wołyńskich Krzyży”.

***

Urodziłam się we wsi Wyrka i zamieszkiwałam tam aż do roku 1943. wieś Wyrka była na Wołyniu. Tam był bardzo duży patriotyzm, tak w Wyrce, jak i w Siedlisku, w Hucie. Mieszkało się dobrze, spokojnie. Kiedy już nadeszły takie czasy niespokojne, a był to wrzesień 1939 roku, Sowieci napadają na Polskę. I docierają do naszych na Wołyniu. Pewnego razu jak Huta, Siedlisko i Wyrka oni już zaczynają urzędować, jak to sowieci. Ale wojsko ich było niezbyt korzystne. Wyglądali na biedaków, na zaniedbanych, ale był bardzo duża ilość tego wojska. Zaczęli nakładać kontyngent na zamożnych gospodarzy polskich i ukraińskich. Po pewnym czasie oni zaczynają wywozić naszą inteligencję na Sybir. Gajowych, leśniczych, policję, urzędników poczty, urzędników gminy, osadników wojskowych. Mieli już listę sporządzoną, chcieli też wywozić rolników zamożnych. Ale zajęli się w pierwszej kolejności poborowymi, młodych chłopaków. Zabrali ich dużą ilość i wywozili do Armii Czerwonej, rzekomo do wojska. Teraz przyszła kolej na bogatszych gospodarzy, ale niestety nie doczekali się bo w 41 roku wrócili Niemcy.

Sowieci jak się wycofywali to duża ilość poszła do partyzantki. Oni się wycofali i weszli Niemcy. Niemcy zajęli plebanię parafialną na urząd swój. Tam był posterunek, areszt i urzędnik, ale zatrudniają Ukraińców a Ukraińcy bardo chętnie chcą współpracować, bo się cieszą, że mają samostijną Ukrainę.

Ukraińcy mieszkali od nas, była taka wieś Ostrówki, gdzieś około 3 kilometrów, ale tam nie dużo było, tylko 7 rodzin. Cztery rodziny to byli bracia. Zamożni gospodarze i widać było, że posiadali jakieś wiadomości. Po Polsku rozmawiali, po Polsku się ubierali, dzieci ich uczęszczały do naszej polskiej szkoły w Wyrce, i zaczynają współpracować z Niemcami. Niemcy zatrudniali ich do urzędu, do biura, tych młodszych zatrudniali do tak zwanej policji porządkowej, uzbroili ich. Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Że to będzie przyszłość dla Polaków nie zapewniona. Ale przed wojną bardzo grzeczni byli, przyjaźnili się z Polakami a potem już tylko służbowo. Pokazywali taką niechęć jakbyśmy się nie znali. Ale to ze strony Ukraińców było. Po pewnym czasie jeden z tych braci, imieniem Iwan, sporządził listę na kontyngent żeby oddawać i na wywiezienie młodzieży od 15 lat wzwyż na przymusowe roboty do Niemiec.

U nas, u rodziców mieszkał porucznik Jan Skiba i drugi nauczyciel mieszkał Leon Lewicki i mówili, że coś trzeba z tym robić. Zakładają samoobronę, zakładają też warty i starają się jak mogą. Ale Ukraińcy już górą są, już się tak rozpanoszyli. Patrzymy, w któryś dzień idzie pochód i słychać śpiew. Te rodziny, które mieszkały w Ostrówkach to nie była duża ilość a tu w tym pochodzi dużo ludności, od szkolnego wieku aż do wieku średniego. Jeden z tych braci prowadził ten pochód i tak zwany tryzub ukraiński, drugi brat z taką wielką flagą i śpiewają. Słysząc to porucznik Skiba I Lewicki, jak oni już przeszli w kierunku plebani bo tam mieli te biura, to jeden do drugiego mówi, że dzieje się nie bardzo dobrze i że coś musimy z tym robić. I organizowali warty i samoobronę i ta samoobrona się powiększała.

W nocy zauważyliśmy łunę, ci co byli na warcie zauważyli. Oni początkowo napadali na małe kolonie bezbronne, bo Hutę, Siedlisko, Wyrkę nie byli pewni. Więc początkowo to były napady na małe kolonie. Patrzą w nocy a tam łuna, w następną noc tam łuna. A uciekinierzy uciekają do nas, przybyło bardzo dużo ludzi. Niektórzy przybyli i nawet mieli broń. I trzeba ich umieścić u tych zamożniejszych gospodarzy. Więc w Hucie umieszczano, Siedlisku i Wyrce. Po pewnym czasie słyszymy, że ta młodzież, która wyznaczona była na liście będzie wywieziona, to był 42 roku, do Niemiec na przymusowe roboty. Rozpacz. Okazało się że i ja jestem na tej liście. A ten Iwan i jego bracia to byli zaprzyjaźnieni nie tylko z moimi rodzicami, ale również z całą wioską naszą i z tą wioską Ostrówki, gdzie mieszkali. I ten Iwan przychodzi i przynosi zawiadomienie i mówi masz zawiadomienie, bo twoja córka musi jechać do Niemiec na przymusowe roboty. Rozpacz, już nie mówiąc o mnie. I pewnego czasu ojciec mówi do niego tak Iwan a czy nie da się coś z tym zrobić? A on tak bezczelnie a ty masz bimber? Ojciec mówi, że nie ma, ale może się postarać. To ja tobie powiem tak Bronku, niech ona weźmie z jakimś chłopcem ślub cywilny, ja będę w porządku i twoja córka będzie w porządku. Tam do nas przychodziło dużo młodzieży z szczególnie Stanisław Onuchowski przychodził z kolegami do nas, bo u nas mieszkał ten Skiba właśnie. I ojciec wiedział, że już termin się zbliża i że trzeba działać i poprosił tego Stanisława z Siedliska i mówi tak; słuchaj Stachu, przeczytaj zawiadomienie, moja Władzia jest zapisana na przymusowe roboty do Niemiec. Stanisław przeczytał i mówi i co panie Bronku? Jak się zgodzisz i pojedziesz z Władzą do gminy w Stepaniu, weźmiesz ślub cywilny i będzie uratowana. Zgodził się i w 42 roku wyjechaliśmy do gminy do Stepania, udzielili nam ślubu i ojciec poszedł do tego Iwana do urzędu i przyniósł mu tą kartkę. I Iwan w obecności ojca skreślił i mówi, że masz spokój, twoja córka zostaje. I tak się stało. Ja w 42 roku zamieszkałam w Siedlisku u męża. Ale to długo nie trwało.

Facebook Comments

Related posts